3/08/2016

Rozdział 1 ~Przyjaźń z pikantnym epitetem~

      Ostatni raz przejechałam szminką po ustach i przeczesałam włosy palcami. Obejrzałam się w lustrze, kiedy do mojego pokoju wpadł Lucasa.
- Puka się - nie odwróciłam wzroku w jego stronę, tylko spoglądałam na siebie w lustro, jednak wiedziałam, że to on. Tylko on tak dziwacznie dyszy.
Nie przypominałam w ogóle siebie. Czarna spódniczka ze stanem do połowy uda, w to włożona luźna bordowa bluzka na ramiączkach. Podziurawione rajstopy i pełne, czarne koturny. W odbiciu zobaczyłam zbliżającego się Lucasa. Objął mnie w pasie, przy czym oparł głowę na mojej i patrzył na nas w lustrze.
- Były otwarte drzwi - zaśmiał się po chwili.
- Racja - zagryzłam wargę - Ale to nie zmienia faktu, że trzeba zapukać! - otworzyłam ponownie szminkę, a chłopak chwycił ją w połowie drogi. Ręką na moim biodrze odwrócił mnie delikatnie w swoją stronę, tak, że stał kilka centymetrów ode mnie.
- Zrób dzióbek - wypełniłam jego polecenie, a on z wielką koncentracją rozprowadził szminkę po moich ustach.
Wyglądał komicznie. Brązowe tęczówki były zwężone w koncentracji, a język lekko chodził po dolnej wardze, tak jak u dzieci w przedszkolu, które lepią postacie z bajek z plasteliny. Moje ciało zadrgało ze śmiechu, a on zirytowany tym, że mu przeszkodziłam chwycił mój policzek jedną ręką, a drugą zaczął wycierać szminkę z mojego policzka, ponieważ wyjechał za linie.
- Nie drgaj. Chyba, że chcesz wyglądać jak klaun - kąciki jego ust lekko uniosły się do góry.
- Yhm - próbowałam mruknąć potwierdzająco.
- Skończone - odsunął się dumny i pozwolił mi się przejrzeć w lustrze - Tylko obliż usta językiem, czy co wy tam robicie, żeby był lepszy efekt - dodał szybko. Zrobiłam jak kazał i muszę stwierdzić, że nie wyglądałam źle, a chłopak musi mieć wprawę.
- Annie nigdy nie pozwalała mi tego zrobić - jakby czytał mi w myślach, chłopak zaczął się tłumaczyć. Spoglądałam na niego w lustrze, jednak nie wyglądał na przygnębionego - Mówiła, że będzie wyglądać okropnie, jeśli pozwoli mi zrobić coś z jej wyglądem - wzruszył ramionami.
- Myliła się - rzuciłam chłodno odwracając się w jego stronę.
Szatyn miał na sobie bordową koszulkę w serek, czarne spodnie, opinające lekko łydki i skórzaną kurtkę podwiniętą do łokci, ponieważ na dworze było ciepło. Mogłabym rzec, że się dopasowaliśmy, jednak tego nie zrobię.
- Nie - widząc mój zaskoczony wzrok, wyjaśniał dalej - To ja się pomyliłem, wybierając ją - posłałam mu współczujący uśmiech - Dobra, chodźmy i zostawmy ten temat.
Pokiwałam głową i ruszyłam za nim, przepuścił mnie w drzwiach.
- Nie bierzesz kurtki? - zapytał, kiedy schodziliśmy po schodach na parter.
- Jest połowa września i trzydziestostopniowa pogoda.


      Zapach papierosów, potu i alkoholu nie zachęcał do wejścia, jednak to najlepszy klub w mieście i mieliśmy się spotkać tam z Mike'm, Rosalie i ich znajomymi.
Lucas ciągnął mnie za rękę, kiedy przechodziliśmy między tańczącymi ludźmi. Kilku chłopaków, niby przypadkowo chwyciło mnie za pośladek lub się ocierało. Wtedy jeszcze bardziej przybliżałam się do idącego przede mną przyjaciela.
- Jakaś laska chwyciła mnie za przyrodzenie - szepnął do mnie głośno, kiedy już siedzieliśmy w loży razem ze znajomymi. Kilka osób było już wstawionych. Chwilę później przed nami także pojawił się alkohol. Kolejne kolejki alkoholu mijały w zastraszającym tempie, przez co świat zaczynał się śmiesznie kołysać na boki.
- Zatańczymy? - jeden z kolegów Mike - prawdopodobnie Ashton - chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął za sobą przez barierkę na parkiet. Weszliśmy kawałek w tłum, aby nie być przy przejściu i chłopak chwycił moje biodra przyciągając mnie do siebie. Zarzuciłam mu ręce na szyje. Zaczęliśmy się poruszać w rytm muzyki i Ash mocniej przycisnął moje ciało do swojego. Ludzie wokoło ocierali się o siebie, ponieważ nie było wiele miejsca, jednak już mi to nie przeszkadzało. Głośna muzyka dudniła mi w uszach. W połączeniu z zabawnym kręceniem, wywoływało to o dziwo miłe uczucie. Wreszcie się wyluzowałam i nie robiłam tego co każe mi Jason. Pewnie gdyby tu był, żaden facet nie mógłby nawet na mnie spojrzeć, bo zaraz by dostał w szczękę.
Albo nie...
W końcu mnie zdradził, więc to znaczy, że mu na mnie nie zależy. Nie przejmowałby się już, że na mnie patrzą. Oglądałby się za Annie, to pewne.
Alkohol dopiero zaczął na mnie mocniej działać i lekko zakręciło mi się w głowie. Nie było to nieprzyjemne, raczej na odwrót. Jestem wolna i mogę robić co chce.
Przetańczyliśmy jeszcze dwie piosenki, kiedy poczułam "obcą" rękę na moich plecach. Z początku nie zwróciłam uwagi, ponieważ myślałam, że to dlatego, że tu każdy się ociera o siebie, jednak nad moim ramieniem zobaczyłam Lucasa, który właśnie szeptał coś na ucho Ashtona. Blondyn pocałował mnie w policzek i podziękował za taniec, oddalając się w stronę naszej loży.
- Tańczyłam z nim - skrzyżowałam ręce na piersiach i posłałam groźne spojrzenie szatynowi.
- Właśnie - przyciągnął mnie do siebie, wtulając się głową w zagłębienie na mojej szyi - Kilka piosenek i jesteś wolna  - w odpowiedzi wtuliłam się w jego tors i poruszaliśmy się powoli w rytm muzyki.
Co ja "mówię"?
Ten taniec w ogóle nie pasował do tej melodii.
Kilka rąk facetów na moim tyłku później, zmieniła się melodia i Lucas odwrócił mnie tyłem do siebie. Dziewczyny ocierały się o swoich partnerów, i nie tylko swoich...Wiele z nich wyglądało bardzo seksownie, a oni napaleni oddawali się tańcu, byleby zatrzymać partnerkę na dłużej.
Nie chciałam być gorsza i wyjść na zakonnicę przy tych napalonych nastolatkach, więc zanim się spostrzegłam, kroczę Lucasa ocierało się o moje pośladki i czułam jego wzwód. Normalnie dawno by już dostał w twarz, jednak alkohol robił ze mną niewytłumaczalne rzeczy. Zarzuciłam ręce do tyłu i objęłam jego szyję, a on położył swoje duże dłonie na moich biodrach. Oddaliśmy się muzyce. Teraz nie liczył się dupek Jason i idiotka Annie. Oni poszli w zapomnienie. Teraz liczył się Lucas i było mi dobrze z tą myślą. Nasze ciała wiły się w rytm muzyki, ocierając się intymnymi miejscami. Lucas był coraz bardziej podjarany zaistniałą sytuacją, co BARDZO dobrze czułam w dole pleców. Chłopak jest o wiele wyższy, choć i tak już się zgina. Nie ukrywajmy, ale ja także byłam w tym momencie bardzo napalona.
- Wiem, że to niewłaściwe, ale przepieprzył bym Cię tutaj, w tej chwili na środku parkietu, gdybyś mi tylko pozwoliła - jego głos był schrypnięty od alkoholu, jak i małego problemu w spodniach.
- Właśnie - odwróciłam głowę w bok, aby lepiej mnie słyszał - Gdybym Ci tylko pozwoliła.
Odwróciłam się przodem do niego i zostałam lekko popchnięta w jego stronę. Przybliżyłam się, jednak nieznacznie i położyłam swoje ręce na jego klatce piersiowej.
- To znaczy, że mam pozwolenie? - uśmiechnął się, przez co jeden kącik ust miał wyżej od drugiego. Czyli, że jest bardzo wstawiony, ale nie oszukujmy się...ja także jestem - Mogę to zrobić? Tu i teraz?
- Przyjaciele się nie pieprzą - wychrypiałam kilka centymetrów od jego ust, które swoją drogą właśnie oblizał i nie wiem co bym dała, aby zatrzymać ten widok na dłużej.
- Są wyjątki - to co stało się później, działo się zdecydowanie za szybko. Chłopak złączył nasze usta, a ja w chwili oszołomienia oddałam pocałunek dopiero po długim czasie.
Smakował papierosami i alkoholem, może nawet miętą.
Przejechał językiem po mojej dolnej wardze, aby dać mu pozwolenie na wejście do ust. Przez chwilę walczyliśmy o dominacje, jednak Lucas zaczął go zwijać i wtedy mu uległam. Wchodził i wychodził nim,  drażniąc moją wytrzymałość.To takie przyjemne! Chciałam więcej, a on dobrze o tym wiedział. Jęknęłam w frustracji i poczułam, że chłopak się uśmiecha.
Nagle czar prysł, bo jakiś pijany koleś wywinął orła i nas popchnął, przez co wpadliśmy na innych ludzi, którzy nie kryli oburzenia, przez to, że im przerwano. Najbardziej burzyli się faceci.
Czemu mnie to nie dziwi?
Lucas pociągnął mnie za rękę w stronę naszej loży, gdzie siedziała już znacznie mniejsza ilość osób. Jednak pojawiło się kilku nowych osobników płci przeciwnej i jedna osóbka, z którą rozmawiałam kilka razy w szkole. Rose.
- Wracamy już? - Lucas nachylił się tak, abym tylko ja go słyszała. Pokiwałam potwierdzająco i chłopak posłał mi lekki uśmiech.
- Cześć Jessie - dziewczyna wstała i ucałowała mnie w oba policzki - Słyszałam, że tu będziecie - przeniosła wzrok na Lucasa podejrzliwie - Ale nie spodziewałam się zastać was w takiej sytuacji - wskazała podbródkiem na parkiet, gdzie wciąż tańczyli ludzie.
 - Zdarza się - głos Lucasa był można by powiedzieć chłodny - Wybacz, że Cię zawiedliśmy...-dziewczyna mu przerwała.
- Absolutnie nie! - uśmiechnęła się promiennie - Naprawdę życzę Wam obydwóm szczęścia - chwyciła mnie przelotnie za rękę.
- Ja także! - nawet nie  musiałam patrzeć na Mike, żeby wiedzieć, że jest nawalony "w trzy dupy" i pewnie leży komuś na kolanach. Kilka osób się z nim zgodziło, a ja stałam jak słup soli, podobnie jak Lucas.
Dłoń chłopaka chwyciła moją i wyszliśmy z klubu, po tym jak chłopak cicho "podziękował za nas obu". Lucas ciągnął mnie przez tłum ludzi, którzy zirytowani jego zachowaniem krzyczeli coś za naszymi plecami.
- Wezmę taksówkę - staliśmy przed klubem, a on wciąż trzymał moją dłoń w swojej.
- Przejdźmy się - zaproponowałam - To chwila stąd - patrzył na mnie, jakby nie mógł odczytać moich myśli.
- Okay - pokiwał skupiony głową, wciąż się we mnie podejrzliwie wpatrując.
- Co się tak patrzysz? - zapytałam trochę za ostro, a on jakby odzyskał świadomość myślenia, powrócił do normalnego wyrazu twarzy.
- Sory, ja...po prostu - urwał i podrapał się po karku - To...-uniósł do góry nasz splecione dłonie - To jest dziwne...
- Jesteśmy przyjaciółmi, tak? - zapytałam dla upewnienia.
- Tak, chyba tak - oboje odwróciliśmy wzrok i puściliśmy nasze dłonie - Chodźmy już - ruszył, nawet nie czekając. Zadrgałam z zimna, kiedy wyrównaliśmy kroki i chłopak dał mi swoją kurtkę, naśladując mój głos kilka godzin temu.
- Jest połowa września i trzydziestostopniowa pogoda na dworze - uderzyłam go w pierś, a on tylko znowu się zaśmiał i nie poruszył więcej tematu.

      Droga, która zwykle mijała nam szybko na rozmowie i miłym towarzystwie, dzisiaj była nie do zniesienia. Atmosfera między nami była gęsta, można by ją kroić nożem! Odezwaliśmy się do siebie zaledwie kilka razy i były to zdania typu "jutro ma padać", "uczyłaś się na test z hiszpańskiego?", a nawet "Zeus ostatnio zjadł moją lazanie". Zeus to pies Lucasa, który je wszystko, co możliwe. Nawet sukienki rodzicielki Lucasa.
Stanęliśmy na moim podjeździe bez słowa, a moje buty wydały się nagle bardzo interesujące. Kołysałam się na nogach, z zaplecionymi rękami za plecami.
- Twoja rodzice są w domu? - zapytał po chwili, a ja podniosłam na niego wzrok zaskoczona tym, że się odezwał.
- N-nie...mama miała wyjechać przed północą w delegacje, a tata ma nocną zmianę. Jace jest u Landon'a już drugi dzień.
- Yhm - pokiwał w zrozumieniu.
- Wejdziesz?
Ugryzłabyś się czasem w język! Jest 3 w nocy!
- Wejdę tylko po kask - no tak, przyjechał tu motorem. Ruszyliśmy w stronę domu.
- Jesteś pijany, nie możesz prowadzić.
- Spokojnie, spacer mnie otrzeźwił - uśmiechnął się nieprzekonująco.
- Jasne, piętnaście minut nocnego spaceru otrzeźwi każdego - uśmiechnęłam się ironicznie.
Otworzyłam drzwi i zaświeciłam światło w przedpokoju. Po chwili skakał po nas Myron, 7-miesięczny owczarek niemiecki.
- No to wrócę po niego rano - chłopak głaskał psa po pysku i mówił potulne słowa w jego stronę - Ohh, gdyby Zeus był tak grzeczny jak Ty.
- Chcesz coś do picia? - zawołałam z kuchni, otwierając lodówkę.
Znowu zakręciło mi się w głowie i byłam zmuszona na chwilę oprzeć się o blat.
- Wszystko okay? - zapytał, kiedy stanął w progu pomieszczenia - Zbladłaś.
- To przez ten alkohol, zaraz będzie okay - wstałam i nalałam nam obu soku do szklanek.
Odstawiając naczynie do zlewu musiałam przeprosić chłopaka, aby się odsunął, ale ani drgnął.
- Lucas, proszę Cię - uśmiechał się zadziornie - Ile Ty masz lat? - wsadziłam rękę pod jego i szklanka wylądowała w zlewie z lekkim trzaskiem, przez co podskoczyłam i naparłam na ciało chłopaka.
Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów.
Znowu.
Tym razem to ja złączyłam nasze usta, a chłopak od razu oddał pocałunek. Coraz mocniej. Coraz namiętniej. Chciałam więcej. Lucas całuje o wiele lepiej od Jasona. On robi to delikatnie i namiętnie, tak, że trudno się oderwać i przestać, a Jason namiętnie i brutalnie. Przyjaźniliśmy się wszyscy wiele lat, a  ja dopiero teraz zaczynam zauważać między nimi coraz więcej różnic.
Lucas zgiął kolana, by chwycić mnie za uda. Oplotłam go nogami w pasie, a on odwrócił nas, tak abym usiadła na blacie, wciąż go oplatając nogami. Moje ręce wędrowały po jego ciele i po chwili wahania chwyciłam za dół jego bluzki i przeciągnęłam mu ją przez głowę. Nasze spojrzenia skrzyżowały się na chwile i widziałam jego pytający wzrok.
Czy aby na pewno tego chcę?
Chwyciłam go za oba policzki i ponownie pocałowałam. Poczułam, że chwyta za kołnierz swojej-"mojej" kurtki i już po chwili leżała na podłodze, tak jak moja bluzka. Zrzuciliśmy równocześnie buty i ponownie oplotłam nogami jego umięśnione ciało. Podniósł mnie do góry, chwytając za pośladki i przeniósł do salonu na kanapę. Patrząc mi w oczy, odpiął guzik spódnicy i uśmiechnął się zadziornie z pożądaniem w oczach.
Spódnica się poluzowała, ale nie spadła całkowicie. Chłopak był rozbawiony, czym także mnie zaraził, bo po chwili razem się śmialiśmy. Pociągnął ją w dół i pomógł mi "wyjść z rajstop". Zostałam w samej bieliźnie.
- Wyglądasz nieziemsko seksownie - wychrypiał pomiędzy pocałunkami i odszukałam rękami jego guzik od spodni.
- To samo mogę powiedzieć o Tobie - cmoknęłam go ponownie.
 Po chwili obydwoje znajdowaliśmy się w bieliźnie na kanapie. Lucas błądził rękami po moim ciele i odpiął zapięcie stanika. Przewróciłam go tak, że to on teraz znajdował się pode mną i ściągnęłam jego bokserki. Uśmiechnęłam się na zastany widok pod materiałem. Chłopak nie był mi dłużny i ja także zostałam naga.

      Obudziłam się nad ranem, ponieważ było mi za ciepło. Spałam naga, wtulona w ciało Lucasa - który także był nagi! Powoli zaczęłam sobie wszystko przypominać.
Klub.
Taniec.
Pocałunek.
Dom.
Nagi Lucas.
No i...seks.
Nie wierzę! Jak mogłam przespać się z najlepszym przyjacielem!? Ty głupia idiotko! Straciłaś chłopaka i przyjaciółkę, teraz stracisz przyjaciela...
Ale jedno jest pewne i aż głupio mi o tym myśleć. Lucas robi to lepiej od Jasona. Zdecydowanie lepiej.
Usłyszałam szelest, a Myron zaczął szczekać.
"Cicho Myron! To ja przecież" O nie! Tata wrócił!
- Lucas, wstawaj! - zaczęłam potrząsać chłopakiem, a on mruczał, żebym dała mu jeszcze chwilkę - Lucas, nie wkurwiaj mnie! - lekko klepnęłam go po twarzy, jednak głupio było mi go bić, nawet w zaistniałej sytuacji.
- Już...- chłopak ziewnął i się przeciągnął. Jego oczy wciąż były zamknięte.
Po domu rozniósł się dzwonek do drzwi i dało się słyszeć narzekanie taty, o tym, że pewnie znowu zostawiłam klucze w zamku!
Ohh, Panie dziękuję za moją głupotę! Przynajmniej raz mnie uratowała! Obiecuję, że nauczę się już je wyciągać z zamka! 
Wciągnęłam spódnicę pod kocem i założyłam szybko stanik i bluzkę. Bez namysłu wsadziłam majtki pod poduszkę i znowu potrząsnęłam chłopakiem.
- Pali się? - otworzył oczy i spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem.
-Gorzej, ojciec wrócił! - ściągnęłam z niego kołdrę i zaraz tego pożałowałam.
Taa, udawaj, że nie pamiętałaś, że jest nagi...
- No nie pamiętałam! - warknęłam do siebie i szybko rzuciłam chłopakowi spodnie. Odwróciłam wzrok i albo mi się zdawało, ale szatyn chyba się śmiał.
- Idę otworzyć, a ty poskładaj koc - szepnęłam, kiedy ponowny głos taty rozniósł się po pomieszczeniu.
Odczekałam chwilkę pod drzwiami, dając chłopakowi więcej czasu i trzęsącymi się rękami przekręciłam kluczę w zamku.
- Królewna się obudziła!
 Taa, czuję tę ironie, tato.
- Przepraszam, wróciliśmy późno i zapomniałam znowu o kluczach - przepuściłam go w drzwiach.
Przede mną stał potężny mężczyzna z silnym uściskiem. Włosy już lekko zsiwiałe, kręciły się po bokach. Kilka zmarszczek, spowodowanych stresem zawodowym dodawały mu kilku lat, jednak wiąż wyglądał młodo.
- My...? - zapytał podejrzliwie - Jesteś z Jasonem, tak? - odwiesił mokrą kurtkę od deszczu na wieszak i wsadził ją do szafy.
- Nie - wysyczałam, a on posłał mi podejrzliwe spojrzenie - Jason to przeszłość - nie dziwne, że nie wyglądał na zaskoczonego. Praca detektywa nauczyła go nie wyrażać zbyt wielu emocji w różnych sytuacjach, jednak teraz mógł by popuścić! W końcu jestem jego córką...
Mężczyzna nic nie powiedział i ruszył do salonu, a ja zaraz za nim. Koc na kanapie był idealnie poskładany w kostkę, a obok stał uśmiechnięty od ucha do ucha Lucas.
- Dzień dobry, Panie Salvatore - chłopak wyciągnął do niego rękę, a ten ją uściskał i potrząsnął.
Mimo ogromnej postury mojego ojca, Lucas nie był speszony i skulony, tak jak każdy z moich znajomych, kto się z nim wita. Wręcz przeciwnie, chłopak stał wyprostowany i dumny, co ojciec od zawsze bardzo w nim cenił.
- Cześć Lucas - kiedy ojciec puścił jego rękę, Lucas się przeciągnął i upadł na kanapę. Ojciec był wyraźnie zaskoczony tym czynem, podobnie do mnie. Jednak zrozumiałam po co to zrobił. Chłopak zabrał moje majtki z kanapy, które wystawały spod poduszki, aby ojciec ich nie zauważył.
- Przepraszam, mało spałem - chłopak głupio się uśmiechnął, a ja poczułam wielkie rumieńce na twarzy, kiedy wsadził MOJĄ bieliznę do swojej kieszeni spodni - Będę się już zbierał. Za godzinę muszę być na treningu - uścisnęli sobie znowu ręce i chłopak do mnie podszedł.
- Dalej ćwiczysz karate? Jak wyniki? - Tato, porozmawiacie sobie innym razem, proszę...
- Coraz lepiej - odpowiedział dumny - Za tydzień zawody stanowe, więc muszę stale trenować.
- Życzę powodzenia.
- Dziękuję - posłał mu szczery uśmiech - Odprowadzisz mnie? - przytaknęłam mu i ruszyłam przodem.
Po drodze wstąpił do kuchni po swoją kurtkę, którą wczoraj tu zostawiliśmy. Czekałam pod drzwiami i kiedy przyszedł od razu sięgnęłam do jego kieszeni po swoją własność. Chwycił mój nadgarstek zaraz przy materiale i odsunął moją rękę.
- Co Panna chce? - zaśmiał się zadziornie, a ja znowu poczułam ciepło na twarzy.
- Oddaj mi to - szepnęłam stanowczo, a chłopakowi uśmiech nie schodził z twarzy.
Te dołeczki!
- Może innym razem - pocałował mnie w policzek i zanim się zorientowałam, chłopak był po drugiej stronie betonowej ściany.
Zabije gnoja.

♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣
Cześć :) Mam nadzieje, że rozdział się podobał i zajrzysz tu ponownie :)
 Zaobserwuj, daj +1 lub dodaj mnie do kręgów i wtedy będziesz zawsze informowany o nowym rozdziale.:)
Jeśli Ci się nigdzie nie śpieszy, możesz też napisać komentarz. Oczywiście potrzebujesz na to czasu, bo jak żeby inaczej...(czujecie ten sarkazm, prawda?) Zwykła minka i będę wiedzieć, że ktoś to czyta i się podoba :)
Dziękuję, że wpadłeś i mam nadzieję, do następnego :)

 




5 komentarzy:

  1. Super
    Bardzo mi się podoba
    😉
    Nie czuję, się za dobrze, więc pisze krótki komentarz
    Pozdrawiam
    Marzena
    Przy okazji zapraszam do siebie
    http://nie-oczekiwana-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jessie. Ok. Umknęło mi. Brakowało mi sceny +18, ale ja jestem jakaś niewyżyta, więc... :P Tak czułam, że to zrobią. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jessie. Ok. Umknęło mi. Brakowało mi sceny +18, ale ja jestem jakaś niewyżyta, więc... :P Tak czułam, że to zrobią. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. SUPEEEEEEEEEEEEEER <3 Cholernie wciągające, czekam na kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudoo!
    Zapraszam do mnie---> ross-y-laura.blogspot.com
    Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń

Przyjmuję każdą krytykę i staram się poprawiać. Miłego dnia!